KIPLING I KRUGER
Szanowni. Niezmiernie się cieszę, że mogę umieścić ten akurat wpis na swoim blogu. A to dlatego, że jest on odpowiedzią na pierwszy list, jaki otrzymałem od czytelnika, a dokładnie czytelniczki.
Zostałem zapytany o tropy adaptacyjne opowiadania Rudyarda Kiplinga, "Słoniątko", "Dar rzeki Fly" Marii Krüger i jedno z opowiadań Sat-okha, czyli najbardziej polskiego z Indian, albo może raczej najbardziej indiańskiego z Polaków.
Zostałem zapytany o tropy adaptacyjne opowiadania Rudyarda Kiplinga, "Słoniątko", "Dar rzeki Fly" Marii Krüger i jedno z opowiadań Sat-okha, czyli najbardziej polskiego z Indian, albo może raczej najbardziej indiańskiego z Polaków.
Zacznijmy od Kiplinga.
Samo opowiadanie pochodzi ze zbioru "Just so stories" wydanego w
roku 1902. Opowiada ona historię o tym, skąd u słonia trąba. W wersji
angielskiej brzmi to tak:
To nagranie pochodzi z roku 1987 a jego wykonawcami są Jack Nicholson i
Bobby McFerrin. Do szczęścia nic więcej nie potrzeba, niemniej nie koniec na tym mojej biblotekarskiej roboty:
W 1967 roku powstała animacja z niezastąpionego pod względem animacji
Związku Radzieckiego.
W 1984 roku natomiast powstał musical "Just So", na motywach
kiplingowskich opowiadań.
Jeśli natomiast chodzi o polskie adaptacje, to nie tak dawno temu, bo dokładnie 10 dni, we Wrocławskim Teatrze Lalek, miała miejsce premiera spektaklu "Co krokodyl jada na obiad", które swój tytuł zaczerpnęło właśnie z opowiadania "Słoniątko".
Biegła Dandai do Starej Bluinuh...
Gdyby ktoś miał wątpliwości, kim była Maria Kruger,
śpieszę z wyjaśnieniami. Była autorką kilku książek dla dzieci, z czego
bohaterem najbardziej znanego jej utworu był mały niebieski koralik,
spełniający życzenia. Jego właścicielem stała się przez przypadek dziewczynka o
imieniu Karolcia. Kto "Karolci" nie czytał, powinien, bo to jedna z
najlepszych książek dla dzieci, jakie napisano (na marginesie - pamiętam, że
czytając ją doznałem językowego olśnienia, że można robić przymiotniki od
imion, bo koralik wisiał na karolcinej szyi).
Wracając do "Daru rzeki fly". Nie ma co
streszczać, lepiej posłuchać:
Nagranie pochodzi z winyla z 1972 roku. Wydane było przez wydawnictwo Ton
press. Niestety, kiedy byłem mały, nie miałem tego winyla w domu. Nie ma
też animacji Radzieckiej Animacji w tym temacie...
Za to w zeszłym roku Białostocki teatr Arkadia wystawił przedstawienie
oparte na tej opowieści. Wciąż jest w repertuarze. Po indiańsku
I na tym skończymy na dzisiaj.
Kłaniam się nisko, życzę nocy miłej.
Z poważaniem
SwS
Z poważaniem
SwS
***
Materiał ilustracyjny tradycyjnie sponsorował pan Google.
Materiał dźwiękowy pochodzi zaś od pana Youtube'a
Materiał dźwiękowy pochodzi zaś od pana Youtube'a
Komentarze
Prześlij komentarz