Poszukiwanie Baby Jagi
Na warsztacie: Baba Jaga (Grimm), Trzy małe świnki
Była sobie dziewczynka, niegrzeczna i samowolna, z tych, z
którymi nawet superniania by sobie nie poradziła. A już na pewno nie rodzice.
Robiła co chciała, późno wracała z imprez do domu, a do tego mówiła jeszcze
słowa na ka i cha. Tak można sparafrazować początek baśni „Baba Jaga” ze zbioru
baśni braci Grimm.
Miarka się przebiera
Jedną z cech charakterystycznych bohatera baśniowego jest to,
że w jakiś sposób jest on niesubordynowany - często nazywa się go głuptasem,
leniem albo niezdarą. Nieumiejętność przystosowania się do panujących norm
wpycha bohatera w baśniową intrygę i wyruszyć w
swoją wielką przygodę. Tak było w przypadku Jacka, którego głód zmusił do
sprzedania krowy, tak było w przypadku Jasia i Małgosi, których matka
wyprowadziła cichaczem do lasu, by tam zginęli. Tak też było w przypadku
Johnny’ego Gloke’a, którego wewnętrzny przymus pchnął do zmiany czegoś w swoim
życiu. W przypadku bohaterki Baby Jagi sprawa ma się trochę odmiennie. Była
sobie dziewczynka „bardzo wścibska i samowolna” – tak określa ją sama baśń. I
tej dziewczynce zapragnęło się spotkać Babę Jagę. Dla niej spotkanie z leśną
wiedźmą nie było sprawą życia i śmierci. Nikt nie zostawił jej w lesie, nikt
nie wysłał jej do Baby Jagi po ogień (tak jak to miało miejsce w przypadku
Wasilisy z jednego z rosyjskich podań). Po prostu miała taki kaprys.
Kiedy rodzice usłyszeli o jej zachciance, miarka się
przebrała. Stwierdzili, że jeśli pójdzie szukać wiedźmy, przestanie być ich
córką. A ona idzie… i przestaje być córką swoich rodziców. W czasach, kiedy
autorytety zostały zamienione na idoli, a tych wymienia się co sezon, strata
jakiej zaznała dziewczynka może się wydać niewielka. Tymczasem, oznacza ona
mniej więcej tyle, co stracić pracę, ubezpieczenie, dokumenty, wszystkich znajomych na fejsie, wylecieć z uczelni, i dowiedzieć się, że odłączają nam gaz, wodę prąd i internet. Oznacza tyle, co wylecieć ze struktury. Z jednej strony stracić ochronę,
którą dawało jej bycie córką, z drugiej było to równoznaczne z utratą
tożsamości. Dziewczynka stała się nikim i co więcej – sama to sobie wybrała. Zanim wrzucę
jakąś szałową ilustrację warto podsumować. Dziewczynka decyduje się wyruszyć
na poszukiwanie Baby Jagi z własnego kaprysu, co kosztuje ją utratę tożsamości
i ochrony. Teraz już mogę wrzucić
szałową Ilustrację, oto ona:
Z perspektywy dziewczynki
Akcja następnej sceny rozgrywa się już w domku Baby Jagi.
Dziewczynka opowiada jędzy, jak straszna była jej wędrówka. Spotkała kolejno
zielonego mężczyznę, potem czerwonego, a potem czarnego. Na końcu, kiedy
spojrzała w okno domu na kurzej stopie, zobaczyła w środku głowę samego diabła.
Wszystkie te spotkania napełniały dziewczynę strachem, od którego wybawienia
próbowała znaleźć w postaci Baby Jagi.
Nie jest to klasyczne baśniowe
rozwiązanie. Nie towarzyszymy bohaterce podczas jej wędrówki, nie możemy się z
nią zidentyfikować, poczuć tego, co ona czuje. Co więcej, nie mamy neutralnej
perspektywy. Język baśniowy, nacechowany jest co prawda ciągłym
wartościowaniem, ale wartościowanie to pochodzi od narratora. W tym przypadku relacja
pochodzi od dziewczynki, która sama została określona jako „wścibska i
samowolna”. Czy możemy jej zaufać – niekoniecznie.
Trzech mężczyzn
Kaprys nie kaprys, bohaterka jest w drodze. A skoro jest w
drodze, podlega pewnym prawom, które, pozwólcie, że będę nazywać „prawami
przygody”. Przygoda nie chce, żeby jej uczestnikom stała się krzywda. Chce, by
odnaleźli pełnię swojego człowieczeństwa, a przez to otrzymali nową, lepszą
tożsamość. To jest pierwsze prawo. Drugie jest takie, że będzie wysyłała do uczestników
znaki.
Pierwszym znakiem był mężczyzna zielony. Mężczyzna w kolorze
nadziei, mężczyzna w kolorze lasu. Z jednej strony mógł więc dodawać otuchy
sercu błąkającej się po lesie dziewczyny, z drugiej zaś sam mógł stanowić
reprezentację lasu – jak postacie leśników, czy myśliwych. Być tą cząstką lasu,
którą możemy uchwycić, z którą możemy wejść w interakcję. Która może pokazać
nam, jak odnaleźć drogę do domu. Niestety "wścibska i samowolna" dziewczyna nie
wchodzi z nim w jakąkolwiek interakcję. Kiedy jest się w lesie, opuszcza
człowieka cały jego miejski animusz. Więc ucieka, nie zważając na to, czy
zielony mężczyzna był drogowskazem, czy nie.
Po zielonym mężczyźnie, przychodzi kolej na mężczyznę
czerwonego. Mężczyznę w kolorze krwi, ale też gniewu. Jego postać może oznaczać
coś takiego – „zbliżasz się do czegoś bardzo niebezpiecznego, jeśli będziesz
chciała teraz się wycofać, będzie kosztowało cię to ból, cierpienie, wytoczoną
krew, ale uratujesz się”. Nie posłuchała.
Ostatni z mężczyzn nie był już ostrzeżeniem, był przepowiednią.
Dziewczynka zaszła już tak daleko, że jedyne na co mogła liczyć to śmierć.
Niezależnie od tego, czy dotrze do domku Baby Jagi, czy zawróci. Tym razem
przygoda mówiła do niej „przykro mi mała – zrobiłam, co mogłam, a teraz masz
tylko jedno wyjście”. Pamiętajmy jednak, że dziewczynka może ciągle zawrócić. Nie
czyni tego.
Na końcu jest jeszcze coś...
Śmierć to nie ostatnia rzecz, która mogła się przytrafić
dziewczynce. I nie ma co budować suspensu – chodziło o jej duszę. Gdyby cofnęła
się, zginęłaby, ale przynajmniej jej dusza nie poszłaby na zatracenie. Tymczasem
ona dalej brnie do domku Baby Jagi. I zagląda w jej okno, gdzie łypie na nią
diabeł. Ostatni krok, to całkowita degeneracja nie tylko ciała i osobowości,
ale i ducha. Nic gorszego nie mogło się już przydarzyć. Czas na finał. Baba jaga
po wysłuchaniu dziewczynki mówi tak:
- … Długo na Ciebie czekałam, przydasz mi się, będziesz mi
świecić. – rzekła czarownica.
Po czym zamieniła dziewczynę w kawałek drewna i wrzuciła go
do ogniska. A drewno buchnęło wielkim płomieniem i w izbie zrobiło się jasno i
przytulnie.
Długo musiała czekać wiedźma, bo „prawa przygody” próbowały
opóźnić wędrówkę dziewczynki ku zatraceniu. Niestety dziewczynka była tylko
wścibska i samowolna, więc summa summarum – to, że zignoruje ostrzeżenia i
wreszcie trafi do pieca, było jasne, jak ogień buchający z kominka.
Nie chcę myśleć o tej baśni tylko jako straszaku dla dzieci. Owszem, mówi ona o
tym, że autorytet należy się rodzicom i że dzieci w ich decyzjach mogą się czuć
bezpiecznie. O wiele ważniejszy jest dla mnie aspekt podejmowania wyprawy. Idź,
jeśli coś cię pcha ku przygodzie. Lecz jeśli nic cię ku niej nie pcha, nie idź.
A jeśli pójdziesz i nie będziesz pewny czy to potrzeba, czy tylko kaprys,
obserwuj znaki, one dadzą ci odpowiedź na to pytanie.
***
Wszystkie dzisiejsze ilustracje znalazłem tutaj
(zdjęcia fajne, przestrzegam przed czytaniem)
Potrzebę indywiduacji nazywasz kaprysem :)
OdpowiedzUsuńNie ma tutaj indywiduacji. Lub jeśli chcesz - osobowość maniczna pożera dziewczynkę i tyle z jej indywiduowania się.
UsuńW ramach motywu podróżniczego:-)
UsuńMalowany wózek, para siwych koni
Pojadę daleko, nikt mnie nie dogoni
Pojadę daleko, po ubitej dróżce
Tam gdzie stoi mała chatka na koguciej nóżce
Stanę przed tą chatką, będę z bicza trzaskał
"Wyjdźże? Babo Jago, wyjdźże? jeśli łaska!"
Wyszła Baba Jaga, stara, całkiem siwa
I spytała grubym głosem: "Kto mnie tutaj wzywa?"
To ja Babo Jago przyjechałem prosić
Żebyś nie więziła Jasia i Małgosi
Bo jak nie, to powiem rzecz Ci nieprzyjemną
Będziesz miała Babo Jago do czynienia ze mną!
"Strzeż się czarownico!" - krzyknę wniebogłosy,
UsuńŻe aż Babie Jadze staną dęba włosy.
I koniki pognam,"Hop! hop!" krzyknę na nie
I pojadę do swej mamy na drugie śniadanie