W towarzystwie wilka
Na warsztacie: Baśnie o wilkach i przemianie.
Wszystko zaczęło się od Czerwonego Kapturka... a jeszcze bardziej od wilka. Bo wilk, to zwierz piękny, poruszający się z gracją, potrafiący żyć zarówno w watahach jak i w całkowitej samotności. Do tego wszystkiego to wytrawny łowca i stworzenie obdarzone nadprzyrodzoną wręcz inteligencją. Gracja miesza się w nim z dzikością, a bezwzględność często przysłania inteligencję.
Wilk samo zło
Dziki, inteligentny, bezwzględny. To właśnie taki obraz wilka dominuje w baśniach, przynajmniej tych europejskich i raczej nie są to pozytywne cechy. Nie znajdziemy tam zwierzęcia mądrego - znajdziemy zwierzę bezwzględne, niecnie wykorzystujące swój rozum. Do tego zazwyczaj wyleniałe, kudłate i dzikie do cna. Zawsze jest tym złym, który chce zrobić coś równie złego głównemu bohaterowi. Przytoczmy choćby baśń "Trzy świnki", w której dokonuje zagłady dwóch trzecich głównych bohaterów (zapraszam do działu streszczenia baśni, tam rozwinięcie świnek). W baśni "O wilku i siedmiu koźlątkach" odsetek odstrzelonych przez wilka głównych bohaterów jest nawet większy. Jest jeszcze oczywiście mała dziewczynka w czerwonym wdzianku samotnie wędrująca przez las i jej drastyczne z wilkiem spotkanie. We wszystkich tych opowieściach wilk przede wszystkim jest inteligentny. Sukcesywnie buduje swoje polowanie i bawi się z ofiarą. Zamiast pożreć Kapturka już w lesie, wypytuje go, co i jak, a potem pokazuje dziewczynce śliczne kwiaty, żeby zyskać na czasie. Pudruje łapę mąką, żeby była biała, jak łapa mamy kozy, nawet kredę łyka, żeby głos mieć miękki i piękny dla koźlątek. Wilk jest dziki i zły. A może jeszcze mocniej: baśniowy wilk jest Złem. Gdy więc zaznajomione z baśniami dziecko usłyszy o wilku, dobrze wie, co ma robić - zabierać nogi za pas i biec ile sił w nogach, lub lać po głowie bestię, aż ta nie zdechnie.
Wilk nie samo zło
No dobrze, ale czy nie ma baśni, w których wilk jest dobry? Pogrzebawszy w pamięci przypomniały mi się dwie historie - pierwsza dotyczyła dwóch braci, karmionych wilczym mlekiem. Wyrośli na tęgich chłopów, z których jeden nawet Rzym założył. Nie baśń to, co prawda, niemniej wilczyca wykazała się matczynym sercem, pomimo że ludzkie szczenięta do najładniejszych nie należą. Druga opowieść pochodzi ze zbioru baśni fińskich, a nosi tytuł "Dziewczyna i Wilk". Jej główna bohaterka została porwana przez czarownicę a potem stawiana przed szeregiem paradoksalnych zadań. Musiała na przykład uprać białe płótno tak, żeby stało się czarne. Niewypełnienie rozkazu czarownicy każdorazowo groziło dziewczynie śmiercią. Niechybnie zginęłaby już po pierwszej próbie, gdyby nie to, że nagle z lasu wyłonił się wilk. Zwierzę dało jej magiczny kijek, który pomógł dziewczynie przejść wszystkie zadania bez zająknięcia. Wilk zawsze służy dziewczynie radą, a nawet zaprosił ją do swojego zamku, kiedy ta zabiła już czarownicę. I w zamku okazało się, że to wcale nie prawdziwy wilk, tylko piękny królewicz, którego zła wiedźma zamieniła w zwierzę. Nie do końca człowiek, ale też nie całkiem bestia. Wilk w tej baśni jest czymś pomiędzy, czymś, co może pomóc, ale do małżeństwa niezupełnie się nadaje.
Nie do końca człowiek
Ta myśl otwiera klapkę, z której wysypują się setki baśniowych postaci, zamienionych w bestię, w smoka, jelonka, w ptaki, żaby, drzewa, ryby i tak dalej, i tak dalej. Przemiana, która im się przydarza nigdy nie jest ich dobrowolnym wyborem. Czasem sprawczynią jest czarownica, czasem czarownica-macocha, a czasem jak na przykład w opowieści "O siedmiu krukach" (Grimm), przekleństwo rzucone przez rozgniewanego ojca. Bohater przemieniony w zwierzę, traci swoje człowieczeństwo, a w hierarchii rozwoju przesuwa się w dół. Czasem marzy o powrocie do swojej poprzedniej formy, czasem zaś jest mu dobrze tak, jak jest. Jego stan nie jest jednak nigdy stanem, który można by nazwać spełnieniem. Nie - działania przemienionego bohatera są połowiczne i bierne. Jak w baśni "Dziewczyna i wilk" przemieniony bohater może tylko radzić. Wszystkie działania, które coś zmieniają należą do dziewczyny - ludzkiego bohatera tej historii. Podobnie jest w baśni "O złotym ptaku" (Grimm), podobnie z "Żabim królu" (też Grimm), podobnie w wielu innych. Gdybyśmy mieli formułować zasadę ogólną, mogłaby ona zabrzmieć tak - zwierzęta mówią, ludzie robią. Być zwierzęciem to móc podpowiadać, być człowiekiem, to móc zmieniać.
Jak zwykle w życiu bywa, sprawa nie jest wcale tak prosta, żeby zamknąć ją w jednym, zgrabnym zdaniu. Bo weźmy na przykład takiego "Króla Lindora", baśń duńską, której tytułowy bohater, urodził się jako smok. Przyczyną takiego stanu rzeczy było złamanie zakazu przez jego matkę, a skutkiem to, że podczas swoich nocy poślubnych konsumował żony w sensie raczej dosłownym niż metaforycznym. Mógł więc działać, jednak działania te znaczone były jedynie plamami krwi na ścianach i rozszarpaną pościelą. Dopiero pojawienie się pierwiastka ludzkiego w postaci prostej dziewczyny, mogło posunąć akcję do przodu, zatrzymać śmiertelne zapędy Lindora, a w ostatecznym rozrachunku - przywrócić mu ludzki kształt.
Uwięziony w sokole
Przypomina mi się fragment "Czarnoksiężnika z Archipelagu" Urszuli Le Guin. Ged, główny bohater, uciekając przed swoimi prześladowcami zamienia się w sokoła. Leci wiele dni i nocy, aby znaleźć schronienie u swojego pierwszego mistrza Ogiona. Gdy dociera na miejsce, nie jest w stanie powrócić do swojej prawdziwej postaci. Ogion, dzięki swojej magii przywraca Gedowi ludzki kształt, ale musi minąć jeszcze wiele czasu, zanim to, co w głowie Geda stało się sokołem zniknie i Ged znów będzie mógł stać się w pełni Gedem. Myślę, że tym jest właśnie baśniowa przemiana - poddaniem się czemuś mniej uniwersalnemu niż to, kim się jest. Kiedy Ged był człowiekiem, mógł przemieniać się w sokoła, kiedy zaś stał się sokołem, przemiana w drugą stronę była prawie niemożliwa. Wymagała pomocy innego człowieka. Gdyby nie to, Ged być może nigdy nie odzyskałby siebie samego. W tym leży cała tajemnica przemiany i cała tajemnica upadku. Upadanie to bułka z masłem, a zdziczeć jest jak pstryknięcie palcem, natomiast odzyskać swoje człowieczeństwo, to jak próba odzyskania słońca - to mozolna wędrówka przez długą, ciemną noc, pełną niebezpieczeństw, w której niezbędna będzie pomoc kogoś, kto już jest człowiekiem.
No dobrze. Mamy więc dzikość, z którą człowiekowi wcale nie jest do twarzy, dzikość, która wykrzywia jego oblicze i serce do tego stopnia, że o wiele bardziej można go nazwać zwierzęciem niż człowiekiem. Jednak w swojej przemianie, nie zatraca pragnienia, by na powrót odzyskać ludzką formę. Kiedy Lindor pożera swoje żony, robi to przecież w małżeńskim łożu, czyli tam, gdzie międzyludzka komunia osiąga największą intymność, gdzie jeden człowiek może stać się drugim. Być może smok chociaż w ten sposób próbuje poczuć człowieka. Przemieniony w jelonka braciszek z baśni "Braciszek i siostrzyczka" nie potrafi usiedzieć na miejscu, kiedy słyszy w lesie dźwięk rogu. On potrzebuje pobiec za polowaniem, potrzebuje iść do ludzi, choćby przez to miał zginąć. Coś w człowieku jest takiego, że wszystkie formy stworzenia do niego lgną. Być może chcą stać się takie, jak on, być może chcą z tego człowieczeństwa uszczknąć choć kawałek.
Swój do swego
I wróćmy na chwilę do wilka. W baśni "O dziwnym grajku" (Grimm) przez las wędrował sobie skrzypek. Samotnie mu było, więc zaczął skrzypki swe katować, melodyjki piękne wygrywając. Słodka muzyka zwabiła wilka, który tak dał się nią zauroczyć, że aż zapytał grajka, czy i on by nie mógł zostać skrzypkiem. Grajek na to pomyślał tak: "na co mi taki towarzysz?". Po czym oszukał wilka i wbił jego łapy w pień drzewa tak, aby wilk nie mógł za nim pójść. Potem to samo zrobił z lisem i zającem. Powtarzając "Na co mi taki towarzysz?", bez skrupułów eliminował kolejne zwierzęta, aż wreszcie spotkał w lesie ubogiego drwala. Werdykt tym razem był pozytywny - taki towarzysz jest mi potrzebny. I powędrowali razem. Tymczasem wilk wyswobodził siebie i lisa, i zająca, i cała trójka ruszyła, by zemścić się na skrzypku. Wreszcie znaleźli go i zaczęli zabierać się za zemstę. Cóż z tego, skoro siekiera drwala skutecznie odwiodła ich od jakiegokolwiek zamiaru dociekania swojej racji?
Nie szukać wilka, szukać człowieka. Oto całe zadanie jakie mamy przed sobą, niezależnie od tego, ile człowieka w człowieku. Jeśli akurat coś sprawiło, że jesteśmy wilkiem, albo jelonkiem, albo drzewem, albo kapslem, albo czymkolwiek innym, szukajmy innego człowieka, bo człowiek w nim, może obudzić człowieka w nas. Jeśli nasze człowieczeństwo ma się dobrze, towarzystwo drugiego człowieka będzie tym, co sprawi, że żadne wilki, ani lisy, ani inne zające nie będą w stanie nam zaszkodzić. A my będziemy tym, kim mamy być, tym, co dla nas najlepsze.
***
Ilustracje do dzisiejszego wpisu sponsorują: Jemma Salume, Kaya, Mjolmax, Arthur Rackham, Wiliam Blake
Ciekawe, że piszesz o zwierzęciu ale w wielu przykładach pojawia się mężczyzna. Ciekawa jestem czy istnieją jakieś baśnie o kobiecych "zezwierzęceniach". Znam tylko o kobiecie foce i o kaczce. Nie kieruje mną gender ;), tylko ciekawość jak to się objawia w baśniach. czy jest jakaś prawidłowość "kobieca?"
OdpowiedzUsuńJest też Wieloskórka. Co prawda bohaterka nie zamienia się w konkretne zwierzę, ale jest ubrana w płaszcz z wielu skór i w baśni porównuje się ją do zwierzęcia.
UsuńByć może różnica tkwi w różnicy przeżywania. To, co w przypadku u męskich bohaterów objawia się jako uwięzienie w ciele zwierzęcia, w przypadku bohaterów kobiecych ma charakter uwięzienia w przestrzeni. Tam, gdzie mężczyzna staje się zwierzęciem, kobieta jest raczej zamknięta w wieży (patrz Roszpunka, Śpiąca królewna), zasypia na długi czas (patrz Śpiąca królewna, Śnieżka), albo musi żyć w odosobnieniu, w lesie (patrz Śnieżka, Braciszek i siostrzyczka, bajka o dwunastu braciach).
OdpowiedzUsuńSkąd to się bierze, nie wiem... a przynajmniej jeszcze nie wiem.
z kobiecych zezwierzęceń przypomina mi się jeszcze kobieta - żabka z rosyjskiej baśni o Przepięknej Wasylicy (to ta inna Wasylica - bez matki, laleczki i macochy, za to z żabką :) ) link -> http://www.youtube.com/watch?v=H3IrVDm8hQI
OdpowiedzUsuńi jeszcze księżniczka przemieniona w strzygę w Wiedźminie, ale nie wiem czy to można pod baśń podciągnąć ;-))
Aaahh i była jeszcze taka opowieść, ale na odwrót... Tzn. nie kobieta w zwierzę, tylko zwierzę w kobietę. To była chyba indiańska historia... (ale nie umiem jej nigdzie znaleźć :( ). Z grubsza chodziło o to, że myszkę porwał ptak i leciał z nią w dziobie, ona z niego wypadła i spadła na ręce świętego człowieka. Ten człowiek przemienił ją w dziewczynkę i wychowywał jak córkę, aż w końcu przyszedł czas, kiedy postanowił znaleźć dla niej męża (oczywiście najwspanialszego, jak to ojciec). Postanowił więc na początku, że dobrym kandydatem będzie Słońce, spytał "córkę" o zdanie, ale dziewczynka - mysz kręciła nosem, że jest za gorące. Człowiek pytał się więc zrezygnowany Słońca, kto może być wspanialszy od niego. Słońce na to, że chmura, bo chmura nawet Słońce potrafi przysłonić. Na chmurę dziewczynka znów kręciła noskiem i tak kolejno próbował człowiek szukać najlepszego na świecie kandydata, pytał jeszcze wiatr, górę (....i nie pamiętam czy coś/kogoś jeszcze :) ), aż w końcu najwspanialszym kandydatem okazała się oczywiście mysz.. i dziewczynka z powrotem zmieniła się w mysz i po mysiemu w norze pięknie żyli.
( Miało być z grubsza, a wyszło jak zwykle..:-) pasuje do "swój do swego" ;-) )
PS. ten ostatni obrazek z wilkami mmmmmiodzio
Śliczna historia z ta myszą, zresztą kojarzę podobne historie, mi.in z legend hinduskich.
UsuńMam wrażenie, że w egendach indianskich, afrykańskich itp. znacznie częściej mamy do czynienia z "zezwierzęceniem" kobiety niż w tych z europejskiego kręgu kulturowego i podejrzewam, ze może to ma zwiazek z tym, jak była postrzegana kobieta i jej seksualnosć w naszej kulturze, a jak w innych. Skądś kojarze interpretację wilkołactwa jako seksualnosci, będącej domeną meżczyzn, więc może tym tropem idąc, przemiana w wilka nie jest czymś, co pasowałoby do kobiety.
Dziś natrafiłem na taką baśń afrykańską. Mąż i żona idą przez dżunglę. Są głodni, więc kiedy nagle dostają się na otwartą przestrzeń, gdzie pasą się antylopy, on prosi ją, żeby zamieniła się w panterę i upolowała jedną dla niego. Ona pyta, czy jest pewien, że ma to zrobić. Kiedy mąż mówi, że tak, żona zmienia się w panterę tak przerażającą, że mąż wskakuje na drzewo. Pantera przynosi upolowaną antylopę pod drzewo na którym siedzi mąż, ale on nie chce zejść, dopóki żona nie odzyska swojej normalnej postaci. Pantera zmienia się w kobietę. Mąż schodzi z drzewa. Prosi, żonę, żeby już nigdy więcej nie zamieniała się w panterę. Rozgniewana kobieta odpowiada mu na to:
OdpowiedzUsuń- Nigdy więcej nie proś kobiety, żeby robiła coś, co do niej nie należy.
@Angua - nie chciałbym sklejać zezwierzęcenia ze sferą seksualną zbyt ściśle, bo w tym pojęciu mieści się wiele więcej: egoizm, agresja, żarłoczność, brutalność, brak empatii i tak dalej.
Pisałem już o tym w innych miejscach:
http://basnienawarsztacie.blogspot.com/2013/12/o-dwoch-meskosciach-na-warsztacie.html
http://basnienawarsztacie.blogspot.com/2014/01/tygrysy-i-wilki-na-warsztacie-dzikosc.html
a przy okazji, czy masz pomysł, gdzie można znaleźć tę informację o wilkołactwie jako objawie męskiej seksualności?
interpretacja Czerwonego Kapturka ;) A tak poza tym, to nie pamiętam dokladnie, ale chyba w "Wampirach i Wilkołakach" Petoi coś było na ten temat.
UsuńDziękuję!
Usuń