Fałszywe dzieci
Na warsztacie: O dzieciach obiecanych Wodnikowi, Książę Wilk
Jest w baśniach pewien motyw, na którym chciałbym się dziś zatrzymać. Wygląda on mniej więcej tak:
Podmiana
Statek królewski osiadł na mieliźnie. Jest kiepsko i w królewskie oczy zagląda śmierć. I już są w siebie bardzo zapatrzeni, już król żegna się z życiem, gdy nagle pojawia się Wodnik i mówi królowi tak:
- Masz dwie opcje, albo uwalniam cię, za co ty oddajesz mi to, co znajdziesz, gdy wrócisz do domu, albo buzi buzi ze śmiercią.
Król jak wiadomo za pocałunkami z kostuchą nie przepada, więc przystaje na zaproponowany przez wodnika układ.
Wraca do domu, a tam zastaje swoje dzieci, o istnieniu których nie miał wcześniej pojęcia. I nie ma wcale zamiaru oddawać ich Wodnikowi. Zamiast tego odkupuje od chłopa jego własne dzieci, myje je, czyści, ubiera w królewskie szaty i perfumuje, a potem przedstawia Wodnikowi jako swoje własne...
(o dzieciach obiecanych wodnikowi - baśń fińska)
W innej baśni król obiecuje swoją córkę temu, kto zgadnie, do jakiego zwierzęcia należy tajemnicza skóra, rozpostarta na stole (jako ciekawostkę mogę zdradzić, że była to skóra potężnej wszy, wyiskanej z królewskiej głowy). Ku jego niezadowoleniu na zagadkę odpowiada nie kto inny, jak wilk. I znów królowi bardzo jest nie na rękę takie rozwiązanie. Zabiera więc dziecko piekarzowi i dzięki odpowiedniej charakteryzacji, oddaje wilkowi zamiast swojej własnej córki.
(Książę wilk - baśń szwedzka)
Pytania Kontrolne
Jednak ani Wodnik, ani wilk nie są w ciemię bici. Wiedzą, że w kwestii dzieci królowi nie należy ufać. Zadają więc swoim zdobyczom kontrolne pytania.
Wodnik:
- Skoro jesteście królewskimi dziećmi, powiedzcie mi co jest najsłodsze ze słodyczy?
- Miód - odparły dzieci.
- Co jest najbardziej miękkie ze wszystkich miękkich rzeczy?
- Puchowa poduszka.
- Co jest najtwardsze ze wszystkich twardych rzeczy?
- Kamień.
- A co najgęstsze?
- Smoła.
- Nie. Wy nie jesteście królewskimi dziećmi.
Co odpowiedziały prawdziwe królewskie dzieci: Najsłodsze jest matczyne mleko, najmiększe łono matki, najtwardsze serce ojca. A o smołę już pytać nie musiał.
Wilk natomiast wskazuje na drzewo i pyta, co można z niego zrobić.
Dzieci odpowiadają zawsze najszczerzej, jak to jest możliwe. Córka piekarza mówi, że dzierżę do mieszania ciasta, a córka piwowara, że beczkę na piwo. Prawdziwa księżniczka odpowiada tak:
- Mój ojciec najpewniej kazałby zrobić z tego drzewa doniczkę i zasadzić w niej róże, które podlewałby krystalicznie czystą wodą.
Wilkowi to wystarczyło, wiedział, że znalazł to, czego szukał.
No właśnie, czego szukał wilk i czego szukał Wodnik?
Tęsknota za zgubionym królewiczem
Wilk jest dzikim i raczej nieokiełznanym stworzeniem. Reprezentuje tę część natury, z którą raczej nie chcielibyśmy zostawać sam na sam. Jest też upadłym księciem, który na pewnym etapie swojego życia, stracił to, co ludzkie. Zdziczał. A mimo to, przychodzi walczyć o rękę właśnie królewskiej córki. W tym dziecku jest dla wilka szansa. Jest dla niego jak zioło, z którego może sporządzić lekarstwo swojego własnego ocalenia. Ale wpierw musi je zdobyć.
Tylko w kontakcie z prawdziwym królewskim dzieckiem, w wilku może ożyć to, co w nim jest również prawdziwie królewskie. Król jest mu już niedostępny, nie może się z nim w żaden sposób połączyć. Zresztą królowie w tych obu baśniach są uwikłani (jeden ma nieczystą głowę, a drugi na pewnym etapie swojego życia ugrzązł na mieliźnie). Jedyna możliwość kontaktu z królewskością, to królewna - nasienie, czy może raczej - esencja królewska. Królewna to niezrealizowany potencjał tego, co w nas najlepsze. Nasiono naszej własnej doskonałości - być może.
Być może chodzi tutaj o zwykłą zależność wpływu, że z kim się zadajesz takim się stajesz, ale pod tą prostą, ludową prawdą, kryje się coś jeszcze. To, co dzikie, chce zadawać się z tym, co królewskie. To, co w nas najgorsze, patrzy z utęsknieniem w stronę tych, którzy mogą pobudzić nas do lepszego. To co upadło, poszukuje zbawienia u tego, co wciąż jest wysokie.
Może zawsze jest tak, że noc patrzy z utęsknieniem w stronę światła. I nigdy na odwrót. I ta tęsknota duszy jest tak wielka, że czasem mrok, chce posiąść światło. Na przykład przez uprowadzenie królewskich dzieci.
Wodnikowi, w przeciwieństwie do wilka, królewskość nie należała się wcale. On nie miał szansy na to, co szlachetne, bo w nim samym nic szlachetnego nie było. Wodnik był tylko zniszczeniem i śmiercią. Owszem, on też pożąda tej esencji królewskości, jaką są królewskie dzieci, ale kiedy już ją dostanie, nie zmierza w stronę światła. Wprost przeciwnie - to on zaczyna wikłać to, co doskonałe, w tym co złe. Uwodzi królewnę i z upływem czasu, ona staje się dokładnie taka, jak on. Jedynie królewicz ciągle nosi w sobie pamięć tego, kim się urodził, żywą tęsknotę, by kiedyś stać się królem.
Kiedy myślę o Wodniku, stają mi przed oczami ludzie, którzy kiedyś byli w sobie zakochani. Ona uwielbiała go za jego dzikość, ale kiedy już zostali razem, ciągle kręciła nosem na wszelkie objawy tej właśnie dzikości. Ogier (i nie chodzi mi bynajmniej o łóżko), po pewnym czasie zostaje wykastrowany. Cały jego żar umyka gdzieś, a ona wciąż pyta, gdzie jest ten facet, z którym zaczęła być. Czasem może nawet nie być świadoma, że jego jądra są w jej kieszeni, że to ona dokonała kastracji, że stała się dla mężczyzny Wodnikiem.
Być może chodzi tutaj o zwykłą zależność wpływu, że z kim się zadajesz takim się stajesz, ale pod tą prostą, ludową prawdą, kryje się coś jeszcze. To, co dzikie, chce zadawać się z tym, co królewskie. To, co w nas najgorsze, patrzy z utęsknieniem w stronę tych, którzy mogą pobudzić nas do lepszego. To co upadło, poszukuje zbawienia u tego, co wciąż jest wysokie.
Może zawsze jest tak, że noc patrzy z utęsknieniem w stronę światła. I nigdy na odwrót. I ta tęsknota duszy jest tak wielka, że czasem mrok, chce posiąść światło. Na przykład przez uprowadzenie królewskich dzieci.
Wodnik i królewna
Wodnikowi, w przeciwieństwie do wilka, królewskość nie należała się wcale. On nie miał szansy na to, co szlachetne, bo w nim samym nic szlachetnego nie było. Wodnik był tylko zniszczeniem i śmiercią. Owszem, on też pożąda tej esencji królewskości, jaką są królewskie dzieci, ale kiedy już ją dostanie, nie zmierza w stronę światła. Wprost przeciwnie - to on zaczyna wikłać to, co doskonałe, w tym co złe. Uwodzi królewnę i z upływem czasu, ona staje się dokładnie taka, jak on. Jedynie królewicz ciągle nosi w sobie pamięć tego, kim się urodził, żywą tęsknotę, by kiedyś stać się królem.
Kiedy myślę o Wodniku, stają mi przed oczami ludzie, którzy kiedyś byli w sobie zakochani. Ona uwielbiała go za jego dzikość, ale kiedy już zostali razem, ciągle kręciła nosem na wszelkie objawy tej właśnie dzikości. Ogier (i nie chodzi mi bynajmniej o łóżko), po pewnym czasie zostaje wykastrowany. Cały jego żar umyka gdzieś, a ona wciąż pyta, gdzie jest ten facet, z którym zaczęła być. Czasem może nawet nie być świadoma, że jego jądra są w jej kieszeni, że to ona dokonała kastracji, że stała się dla mężczyzny Wodnikiem.
Albo ona poznaje swojego księcia. I wszystko jest pięknie do chwili, kiedy przez tego księcia, zaczyna usychać, traci swoją powabność, a może i rezygnuje z nauki, pracy, która ją cieszy, a może i z marzeń. Książę już nie jest księciem - jest Wodnikiem.
Wodnikiem może być każdy, zła teściowa, apodyktyczny ojciec, czy nadopiekuńcza matka, albo uzależniona osoba w rodzinie. Ale nie tylko. Wodnikiem może być ta cześć w nas, która zabija to, co jest w nas światłem. Niepewność, która odciąga nas od walki o marzenia. Cynizm, skłonność do narzekania. Nasi wewnętrzni Wodnicy, nie będą nas zwodzić. Zamiast tego pójdą tam, gdzie jest światło, upewnią się, że światło jest prawdziwe i zaczną ciągnąć w dół. Z powrotem do swojej jaskini, gdzie blask pójdzie na zmarnowanie.
Zanim Wodnik zrozumiał, że ma do czynienia z królewskimi dziećmi, musiał się o tym upewnić. Zadaje im pytania. Sam z siebie nie jest pewien, czy dobrze trafił. Tym samym pokazuje nam, jak mamy szukać tego, co królewskie w nas. Pytać swojego wnętrza, a potem słuchać jakie są odpowiedzi. To, co królewskie, ten potencjał doskonałości w nas drzemiący jest często wysoko poza naszym zasięgiem. Często, jest tak odległy, że dotrzeć do niego możemy jedynie przez nasze złe przyzwyczajenia - czasem wielkie upadki, czasem drobne nadużycia. Wilk potrafi wywęszyć królewskość, Wodnika ciągnie do światła. Słuchać odpowiedzi królewskich dzieci, to pierwszy krok do odnalezienia w sobie królewskości. Pierwszy krok do przodu. A może w górę.
Fałszywe dzieci nie mają w sobie tego czegoś. Mówią to, co widzą. Dla nich po A przychodzi B, a oczywistość jest tylko oczywistością. Twardy jest kamień, miękka poduszka, a z drewna można zrobić co najwyżej beczkę do warzenia piwa. Królewskość objawia się w dostrzeganiu subtelności. Królewskie dziecko patrząc na kwiatek, nie widzi bukietu, ale rozkosz wąchania go. Przekracza horyzont tego, co dostrzegalne i jest w stanie dojrzeć drugie dno rzeczywistości, rozumie jej niuanse, czuje się świetnie w świecie relacji i metafory. Rzeczywistość królewskiego dziecka, to nie tylko drzewo, kamień, czy książka, to także ból, rozkosz, cierpienie i miłość przeżywane w pełni.
Do odzyskania tej pełni tęsknił wilk, tę pełnię chciał posiąść Wodnik. I wiedzieli dokładnie jak to zrobić.
Jak?
Pytać, a potem słuchać odpowiedzi. To, co jest nieprawdziwe samo się zdemaskuje. A wtedy my, którzy pytamy, będziemy pewni, co jest naprawdę cenne. I zostaniemy postawieni przed wyborem - być wilkiem, który może stać się księciem, czy Wodnikiem, który nigdy nie będzie niczym więcej, ponad mrokiem.
Powodzenia!
***
Ilustracje do dzisiejszego wpisu sponsorują: Kay Nielsen, Tomasz Bolik, internet
Wodnikiem może być każdy, zła teściowa, apodyktyczny ojciec, czy nadopiekuńcza matka, albo uzależniona osoba w rodzinie. Ale nie tylko. Wodnikiem może być ta cześć w nas, która zabija to, co jest w nas światłem. Niepewność, która odciąga nas od walki o marzenia. Cynizm, skłonność do narzekania. Nasi wewnętrzni Wodnicy, nie będą nas zwodzić. Zamiast tego pójdą tam, gdzie jest światło, upewnią się, że światło jest prawdziwe i zaczną ciągnąć w dół. Z powrotem do swojej jaskini, gdzie blask pójdzie na zmarnowanie.
Pożytek z Wodnika
Zanim Wodnik zrozumiał, że ma do czynienia z królewskimi dziećmi, musiał się o tym upewnić. Zadaje im pytania. Sam z siebie nie jest pewien, czy dobrze trafił. Tym samym pokazuje nam, jak mamy szukać tego, co królewskie w nas. Pytać swojego wnętrza, a potem słuchać jakie są odpowiedzi. To, co królewskie, ten potencjał doskonałości w nas drzemiący jest często wysoko poza naszym zasięgiem. Często, jest tak odległy, że dotrzeć do niego możemy jedynie przez nasze złe przyzwyczajenia - czasem wielkie upadki, czasem drobne nadużycia. Wilk potrafi wywęszyć królewskość, Wodnika ciągnie do światła. Słuchać odpowiedzi królewskich dzieci, to pierwszy krok do odnalezienia w sobie królewskości. Pierwszy krok do przodu. A może w górę.
Fałszywe dzieci nie mają w sobie tego czegoś. Mówią to, co widzą. Dla nich po A przychodzi B, a oczywistość jest tylko oczywistością. Twardy jest kamień, miękka poduszka, a z drewna można zrobić co najwyżej beczkę do warzenia piwa. Królewskość objawia się w dostrzeganiu subtelności. Królewskie dziecko patrząc na kwiatek, nie widzi bukietu, ale rozkosz wąchania go. Przekracza horyzont tego, co dostrzegalne i jest w stanie dojrzeć drugie dno rzeczywistości, rozumie jej niuanse, czuje się świetnie w świecie relacji i metafory. Rzeczywistość królewskiego dziecka, to nie tylko drzewo, kamień, czy książka, to także ból, rozkosz, cierpienie i miłość przeżywane w pełni.
Do odzyskania tej pełni tęsknił wilk, tę pełnię chciał posiąść Wodnik. I wiedzieli dokładnie jak to zrobić.
Jak?
Pytać, a potem słuchać odpowiedzi. To, co jest nieprawdziwe samo się zdemaskuje. A wtedy my, którzy pytamy, będziemy pewni, co jest naprawdę cenne. I zostaniemy postawieni przed wyborem - być wilkiem, który może stać się księciem, czy Wodnikiem, który nigdy nie będzie niczym więcej, ponad mrokiem.
Powodzenia!
***
Ilustracje do dzisiejszego wpisu sponsorują: Kay Nielsen, Tomasz Bolik, internet
Komentarze
Prześlij komentarz