Igła
Na warsztacie: Baśnie chińskie, zaczarowana igła, sprzedawanie snów
Chciałbym na moment wrócić do bajki o
sprzedawaniu snów. Jeśli nie mieliście okazji się z nią zapoznać, zapraszam po
całość TUTAJ. Dziś pozwolę sobie na zwrócenie Waszej uwagi, tylko na jeden
drobny szczegół, malutki niczym igiełka.
Dar
Przypomnijmy - bohater dostaje magiczny przedmiot od olbrzymów ludożerców, bo
chcą, by wyjawił im swój sen. Igła ma moc dawania życia, ale też dawania
śmierci. Tego typu zabawki właściwe są baśniom na całym świecie, choć czasem
przyjmują zgoła inną postać, na przykład wody żywej i wody martwej. Gdy bohater
go otrzymuje, zazwyczaj ma dostęp do obu tych aspektów przedmiotu - może
leczyć, ale też może zabijać i to od niego zależy, którą z dróg wybierze...
Chociaż… czy aby na pewno od niego?
Kiedy jesteśmy obdarowani magicznym przedmiotem o takiej mocy jak igła, musimy
pamiętać, że wraz z nim zaczynamy być bohaterami. Prawo baśniowej przygody daje
nam taki dar, ponieważ pokłada w nas nadzieję. Nie w naszą siłę, nie w nasz
spryt ani nadprzyrodzoną urodę. Baśń wierzy, że jesteśmy moralnie godni takiego
daru. Bohater dzisiejszej baśni nie zrobił praktycznie nic spektakularnego.
Nawet jego ucieczka z krainy olbrzymów mieści się w granicach "każdy by
tak zrobił", czyli zdrowej troski o własną skórę. A jednak, gdy dostał
igłę wybrał, że będzie nią leczył a nie zabijał. I kiedy tak wybrał, zmieniło
się jego imię. Ze sługi stał się lekarzem i tak po prawdzie mówiąc, wydaje mi
się, że dopiero wtedy został prawowitym bohaterem tej opowieści.
Oczywiście nie musiał tak wybierać. Dostał obie możliwości i mógł zrobić z
igłą, co chciał. Gdyby jednak jego wybór był inny, pewnie zjawiłby się ktoś,
kto odebrałby mu igłę i to właśnie ten ktoś stałby się prawowitym bohaterem
opowieści. Bo baśń daje nam dary nie po to, żebyśmy je mieli, ale po to byśmy
je mieli właściwie.
Rozdroże
I chyba tak jest z życiem. Kiedy więc stoimy na
rozdrożu mamy zawsze dwie ścieżki i choć możemy wybrać obie, tylko jedna jest
tą właściwą. Jest to dylemat tak stary, jak ludzkość. Jak Herakles Prodikosa.
Jednak nie chodzi tylko o rozstajne drogi, na
których spotkać możemy cnotę i występek. Igła to przecież narzędzie. I to chyba
lepiej oddaje charakter rozdroży, na których stawia nas życie. Nasz wybór
objawiać się będzie najlepiej nie poprzez wewnętrzną decyzję, ale przez
działanie. Igła to narzędzie prostej pracy i to właśnie przez nią stajemy się
bohaterami. Szew za szwem.
Całkiem niedawno prowadziłem zajęcia dla jednej
z Katowickich podstawówek i opowiedziałem na nich tę baśń. Oczywiście nie
mogłem sobie nie odpuścić napomknięcia o tym wszystkim, o czym pisałem powyżej.
I kiedy tak mówiłem wtrąciła się wychowawczyni klasy, z pytaniem: „A co jest
dla was taką igłą?”. Trochę mnie w zasadzie byłem zły na siebie, że sam nie
wpadłem na to pytanie, ale ważniejsze było to, do czego dzieciaki doszły
wspólnymi siłami. Dla nich odpowiedź w zasadzie była jednoznaczna – Naszą igłą
są przede wszystkim nasze słowa. To może pozostaje oklepany komunał, ale po
pierwsze – one same do tego doszły, a po drugie… one wiedzą, jakie jest ich
narzędzie. Jaka jest ich igła.
A Ty wiesz – jaka jest twoja igła?
Podsumowując. Potężne magiczne dary nie dostają
się bohaterowi tak po prostu. Dostaje je on wraz z instrukcją obsługi. I nie
chodzi o to, żebyśmy nasz dar wykorzystali. Chodzi o to, żebyśmy wykorzystali
go dobrze. Taka instrukcja jest bardzo prosta: „Położyłem dziś przed tobą życie
i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierz przeto życie, abyś żył, ty i
twoje potomstwo” (V Mojżeszowa, 30,19).
Komentarze
Prześlij komentarz