DAJĘ SŁOWO
Na warsztacie: opowieści, ilustracje, współpraca
Dziś chciałem Wam opowiedzieć trochę o takim paszyn projekcie, który z Moniką Łukomską pitrasiliśmy na boku przez ostatnich kilka miesięcy. Monika jest, podobnie jak ja, opowiadaczką, ale poza tym ma jeszcze jedną supermoc - Monika Rysuje! Nie dość, że robi to naprawdę dobrze, to jeszcze znajdziecie ją w mediach społecznościowych pod takim właśnie adresem monika.rysuje. Przy niej moje rysuneczki są wyjątkowo koślawe, ale mimo wszystko, też nie czuję się najgorszym rysownikiem. Oboje mamy więc podobne supermoce, w związku z czym postanowiliśmy, że jakoś je połączymy.
Zgadaliśmy się przy okazji premiery sztuki poświęconej opowiadaczom Historja, której bohaterami byliśmy oboje i od słowa do słowa, postanowiliśmy coś razem zrobić. Z tego właśnie wykluł się projekcik: "Daję Słowo".
SŁOWO DAJĘ, ŻE DAJĘ SŁOWO
O co w nim chodzi? To było takie nasze wyzwanie słowno rysunkowe, składające się z dwóch etapów: W pierwszym każde z nas dawało drugiemu po trzy słowa, na podstawie których to drugie miało napisać baśń.
Mnie dostały się następujące słowa:
DŻELADA, ZIELONY KAMIEŃ, KILIMANDŻARO
Monice zaś:
WIADRO, BŁAZENEK, KRUPNIK.
Na napisanie baśni daliśmy sobie dwa tygodnie, a kiedy już teksty były gotowe, przyszedł czas na ich ilustrowanie. I to też zrobiliśmy na krzyż - to znaczy mnie przyszło zilustrować baśń Moniki, a Monice moją.
Zabawa była z tym przednia, a i stresik niemały (zważyszy na różnicę poziomów pomiędzy naszymi graficznymi umiejętnościami. W końcu obie baśnie i oba komplety ilustracji zostały ukończone.
Jak to wszystko wyszło? Jakie baśnie zostały zainspirowane tymi słowami? Jakie ilustracje zostały zainspirowane tymi baśniami? Tego nie dowiecie się dzisiaj! A... juuuuż w najbliższy wtorek.
Dziś chciałem przedstawić Wam Monikę (jeśli jeszcze jej nie znaliście) i założenia naszego projektu. Przy okazji - Monika wygląda tak:
PASZYN PROJEKTY
Przy okazji chciałem napisać coś jeszcze: jak ważne jest mieć takie projekty na boku. Szczególnie, kiedy życie dociska i nie bardzo wiemy, w co ręce włożyć. Kiedy nasz mózg potrzebuje resetu, a serce musi podładować się czymś, co go uraduje, paszyn projekty (ang. passion projects) stają się koniecznością. Jako odskocznia dla myśli i poruszenie w miejscu, które po prostu sprawia nam radość. Nawet jeśli moja praca polega na dość intensywnym eksploatowaniu kreatywności, dzięki tej zabawie poczułem, że poruszam jej nowe zasoby (kreatywności, nie pracy).
Myślę, że chodzi przede wszystkim o to, że nic nas do takiego projektu nie zmusza i jedziemy na czystym entuzjazmie, czego nie da się uzyskać w pracy, nawet jeśli zasadniczo robimy tam dokładnie to samo. Czy powstają dzięki temu lepsze rzeczy? Nie wiem! Czy dobre - sami będziecie mogli się przekonać już w następny wtorek.
Bo plan wydawniczy jest następujący:
19 kwietnia na blogu pojawi się baśń Moniki z moimi ilustracjami, a tydzień później,
26 kwietnia przyjdzie czas na moją baśń, tym razem ilustrowaną przez Monikę.
W międzyczasie zapraszam do odwiedzenia profilu Moniki na Facebooku albo Instagramie (w zasadzie to obu - koniecznie polubcie!).
I zajrzyjcie też do słuchowiska, którego jedną z bohaterek jest nie kto inny, jak właśnie Monika... a na pewno tytuł to cytat z niej: Kiedy jesteś między wodą a lwem morskim... uciekaj!
Komentarze
Prześlij komentarz