WTORKOWA PORCJA OPOWIEŚCI - CO NAS MOTYWUJE (CZ. VI)
Dziś dwie historie.
MOTYWACJA
Pierwszą usłyszałem na fotelu fryzjerskim, podczas swojej ostatniej wizyty. Rozmawialiśmy z Panią Irenką trochę o wieku, trochę o zmęczeniu, a trochę o chodzeniu po górach.
Pani Irenka opowiedziała wtedy, jak to wchodziła z siostrzenicami na Klimczok. Wejście było jakieś takie trudniejsze niż zwykle, w głowie wyglądało na dłuższe, bardziej strome i całkiem męczące. Męczyła się ona, męczyły się siostrzenice, aż do momentu, gdy zobaczyły pewną kobietę.
- Miała siedemdziesiąt, może osiemdziesiąt lat. Szła w krótkich spodenkach. I miała takie nogi zgrabne, ale pasujące do wieku. Trochę starcze, ale zgrabne. I chociaż stara i pod górę, to trzymała ciało prosto. Ale najlepsze było to... że szła boso. Jak to zobaczyłyśmy to już żadna z nas nie narzekała. Nawet sapać przestałyśmy.
Ciekawe, czy potem, na innych górach Pani Irenka, albo jej siostrzenice wyobrażały sobie tamtą kobietę, żeby się zmotywować. Ja bym tak robił.
ZIELONY DYM
Druga historia będzie z tych przeczytanych. Prowadziłem dziś zajęcia w Domu Kultury Chwałowice. Temat - kosmiczne opowieści. Mam cały set oparty na Bajkach robotów Lema i Opowiadaniach Kosmikomicznych Calvino, ale problem był taki, że miesiąc wcześniej już go tam opowiadałem, więc istniała spora szansa na to, że dzieciaki się powtórzą.
Szukając nowych historii, postanowiłem sięgnąć do pulpowych opowiadań w tylu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.
Znalazłem tam na przykład bardzo dobre opowiadanie, w którym jedna istota kosmiczna próbuje wyjaśnić drugiej, że są stworzenia zrobione z mięsa. Mało przekładalne na jednoosobowego opowiadacza, ale zdecydowanie do przetestowania. Był też King ze swoim the Jaunt i był Zielony Dym.
Opowiadanie jest w pierwszej osobie, dlatego pozwólcie, że poniżej podam jedynie jego streszczenie.
Na pewnej planecie mieszkał Zielony Dym. Świadoma, ale bezcielesna istota, która egzystowała w letargu wywołanym przez brak bodźców. Pewnego dnia, na planecie wylądowała ekspedycja naukowa, w której uczestniczyło trzech astronautów. Po wylądowaniu astronauci zbadali atmosferę planety, a kiedy okazało się, że jest bezpiecznie, zdjęli hełmy. A kiedy zdjęli hełmy, Zielony Dym postanowił dotknąć jednego z astronautów. Wszedł do jego płuc razem z powietrzem i przejął jego ciało.
Jakaż była radość Zielonego Dymu, gdy poczuł grawitację, gdy poczuł oddech w płucach, smak śliny na języku, jaka była jego radość, kiedy usłyszał swój nowy głos, kiedy poczuł dotyk własnej ręki na swojej nowej twarzy. Niestety - obecność Zielonego Dymu nie spodobała się oryginalnemu właścicielowi ciała. Rozpoczęła się walka o dominację, która doprowadziła ciało do przegrzania i śmierci. Zielony Dym pomyślał "To nic - są jeszcze dwa inne". Kiedy pierwszy astronauta padł na ziemię, a jego koledzy podbiegli do niego zatroskani, Zielony Dym dotknął drugiego astronauty i znów zatonął w świecie zmysłów. Niestety i tutaj historia się powtórzyła - po chwili ciało przybysza zaczęło się buntować i również padło martwe na ziemi. Trzeci astronauta, widząc, co się dzieje, biegiem ruszył do swojej rakiety.
Co zrobił Zielony Dym?
Są dwie kapitalne rzeczy w tym opowiadaniu. Po pierwsze możliwość zabawy ze zmysłami. Ileż można tutaj wrzucić doznań! Po drugie zaś - są tutaj tysiące ciekawych zakończeń. No dobra. Może nie tysiące, ale trzy na pewno.
1. Dym może opętać trzecie ciało, nacieszyć się nim i zostać na planecie ze wspomnieniami tego krótkiego epizody, licząc, że ktoś kiedyś jeszcze przywiezie mu jakieś nowe ciało.
2. Może swoim ostatnim ciałem nadać sygnał S.O.S. i w ten sposób sprowadzić sobie więcej ciał.
3. Albo może wsiąść z astronautą do rakiety i polecieć na taką planetę, na której mieszkają setki milionów, jeśli nie miliardów ciał, które czują.
I jest jeszcze coś, co chodziło mi po głowie, kiedy wracałem do tego opowiadania. Rzeczy ukryte w dymie: ruiny minionych cywilizacji, ślady życia, kości pokrywające powierzchnię planety. Nie było ich w tekście, ale obraz jest ich pełen w niedopowiedzeniu.
Tyle, albo prawie tyle ode mnie. Bo jeszcze oczywiście będę Was zachęcać do Dziś jesteśmy tutaj.
Autopromocja.
Pamiętajcie o wakacyjnym ebooku - Dziś jesteśmy tutaj. Listy z podróży niewielkich.
Do poczytania nad basenem czy w samolocie, żeby dobrze nastroić się na urlop. Do pobrania TUTAJ.
Zapraszam również do poprzednich części cyklu.
A znajdziecie je:
Część pierwszą - TUTAJ
Część drugą - TUTAJ
Część trzecią - TUTAJ
Część czwartą - TUTAJ
Część piątą - TUTAJ
Część siódmą - TUTAJ
Część ósmą - TUTAJ
Część dziewiątą - TUTAJ
Komentarze
Prześlij komentarz